Poszkodowany bocian to najprawdopodobniej ojciec rodziny. Ptaki mieszkają w gnieździe na posesji sołtysa. W tym roku mają czwórkę młodych.
Od kilku lat zawsze na gnieździe jest para
Rodzina sołtysa obserwuje bocianie gniazdo z odległości zaledwie kilku metrów. Klekotanie bocianów zastępuje im budzik.
- Mieszkam na pierwszym pietrze. Otwieram okno i widzę te bociany na prawie tej samej wysokości. To jest bardzo miłe - mówi Stanisław Żołędziewski.
Kilka dni temu gospodarz zauważył, że ptaki mają problem. Jeden z nich ma nogi splątane najprawdopodobniej w żyłkę wędkarską i z tego powodu nie może normalnie funkcjonować.
- Ptak lata, ale boję się, że ta zaplątana żyłka może zacisnąć się tak, że go unieruchomi, albo, że bez pomocy “głowy rodziny” nie uda się wykarmić i wychować młodych – mówi sołtys.
Polecany artykuł:
Stanisław Żołędziewski szuka rozwiązania, żeby oswobodzić ptaka, ale ten nie daje się złapać. Próbowała nawet straż miejska z Olsztyna, której na wyjazd zezwolił sam włodarz stolicy Warmii I Mazur.
- Strażnik przyjechał z gazowym miotaczem sieci, był wysięgnik. Chcieliśmy go złapać i odciąć żyłkę, ale bocian był bardzo ostrożny. Nie udało się – relacjonuje sołtys. Sam próbuje zwabić ptaka smakołykami. Na razie na próżno.
W Stępniu byli też przedstawiciele Ptasiej Straży z Fundacji “Albatros”, ale ich misja nie przyniosła pozytywnego rozwiązania problemu. Stanisław Żołędziewski nie poddaje się i szuka kolejnych pomysłów. Za naszym pośrednictwem prosi o rady i o wsparcie. Może ktoś wie jak pomóc bocianiej rodzinie. Z sołtysem Stępnia można skontaktować się osobiście na miejscu lub za pośrednictwem FB.
"Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w Waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na online@grupazpr.pl!"